31. Fiku miku - intensywne popołudnie
Dzisiaj jak mężulek wrócił z pracy szybko pojechaliśmy odebrać naszą najważniejszą - poza oczywiście domkiem - budowlę - KIBELEK :) Nie mam niestety fotki bo od razu wstawiliśmy do garażu. Przed postawieniem go na odpowiednim miejscu trzeba KONIECZNIE wyciąć serduszko na drzwiach - nie wyobrażam sobie sraczyka nadwornego bez wyrytego serduszka :)
Druga sprawa, to dziś Pan Elektryk założył nam skrzynkę energetyczną budowlaną :) i ruszył papiery do podpisania umowy o licznik :)
A po trzecie był Pan Różdżkarz :) Wyznaczył nam gdzie i jak płynie na naszej działeczce żyła wodna. Będzie przechodziła pod salonem... Ale to nic nie szkodzi, grunt że nie pod sypialnią bespośrednio :) A pan Różdżkarz to istny czarodziej. Zostawił nam habazia, którym wyznaczał trasę żyły i sami próbowaliśmy ją namierzyć... I nic oczywiście, w naszych rękach to cudo nie działało... ciekawego dlaczego :)
Także na dniach będziemy się wwiercać w ziemię w poszukiwaniu zaginionej wody :) Bo niestety póki co wodociągi lecą w kulki delikatnie mówiąć, więc trzeba sobie radzić
Mam taaaaaaaaaaaaakieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeego banana na buzi :)
Już nie mogę się doczekać rozpoczęcia prac :) nawet deski na wyznaczanie budynku już mamy przygotowane :) Wszystko jest a papierka nie ma :) Nic to, nic mnie w najbliższym czasie nie zniechęci :)
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie :)
Cieszcie się razem ze mną :) hihi, mam ciąg dalszy rozdawania dobrych emocji i fluidów :)
Uradowana i uhahana na maksa - MARTA :)
PS. Widzę, że na zdjęciu słabo widać. Tam gzie jest strzałka pisze "tu będzie wykopana studnia" a w rzeczce "pas płynącej żyły wodnej" :)